Aktualności

Z Zakładu Karnego do Komendy

Data publikacji 25.02.2009

To nie żart, jesteśmy z Policji - powiedział jeden z kryminalnych 38-letniemu Andrzejowi M, pokazując swoją legitymacją. Mężczyzna po 25 dniach „odsiadki” opuszczał mury zakładu karnego ze spuszczona głową i w kajdankach. Nie wiedział, że policja wie o jego powiązaniach z pewnym 15-latkiem, z którym wspólnie dokonywał przestępstw. Na policyjnym przesłuchaniu usłyszał cztery zarzuty popełnienia kradzieży i włamań na przełomie ostatniego półrocza. Andrzejowi M. grozi teraz 10 lat więzienia.

Prolog tej sprawy rozpoczął się zatrzymaniem trzech młodych chłopców w wieku od 13 do 15 lat, którzy włamywali się do pawilonów handlowych na targowisku w Mińsku Mazowieckim. Kradli głównie telefony komórkowe, batony, dropsy, gumy do żucia i artykuły spożywcze. Dzięki żmudnej pracy kryminalnych i specjalistów od zwalczania przestępczości wśród nieletnich wyszła na jaw złodziejska zmowa. Policjantom udało się odzyskać część towarów.

Z policyjnych informacji wynikało, że jeden z 15-latków ma na koncie więcej przestępstw i to nie sam, a popełnionych wspólnie z wujkiem, 38 letnim Andrzejem M. Wychodziło na to, że złodziejski duet grasował w Mińsku Mazowieckim przez ostatnie pół roku. Wujek z bratankiem włamywali się do domów jednorodzinnych, kradli biżuterię, telefony komórkowe sprzęt rtv. Złodzieje nie gardzili też jedzeniem. Przekonała się o tym pewna staruszka, której Andrzej M. ogołocił lodówkę. Jak widać przekrój złodziejskiej działalności obejmował wiele „dziedzin”. I jak mówi przysłowie „do czasu”.

15-latka ostatecznie przesłuchano w charakterze nieletniego sprawcy czynu karalnego. Aby zakończyć sprawę pozostało jeszcze zatrzymać „dobrego wujka”. Okazało się , że trafił on do zakładu karnego, gdzie odsiadywał 25 dni aresztu za jazdę rowerem po kielichu. Policjanci zaplanowali akcję w dniu w którym Andrzej M. miał opuszczać więzienne mury. Mężczyzna nie przeczuwał, że tego dnia ktoś będzie na niego czekał.....

Rozpromieniony odzyskaniem wolności opuszczał właśnie biuro przepustek, kiedy podeszło do niego dwóch kryminalnych. Z twarzy Andrzeja M. momentalnie zniknął uśmiech. Mężczyzna nie dowierzał. Dopiero kiedy zobaczył policyjną legitymację i poczuł stal kajdanek, dotarło do niego, że jest zatrzymany. Zamiast do domu, pojechał do Komendy, gdzie znów ujrzał te same drzwi, które prześladowały go przez 25 dni w zakładzie karnym. Do sprawy włączyli się policjanci z „dochodzeniówki”. Andrzej M. usłyszał wstępnie cztery zarzuty popełnienia kradzieży i włamań wspólnie z bratankiem. Przestępczą działalność oceni teraz Sąd Karny. Andrzejowi M. grozi nawet 10 lat więzienia.

dn

Opis zdjęcia: Widać tu biżuterię, którą wujek z bratankiem, zakopali w centrum Mińska Mazowieckiego

Powrót na górę strony