Aktualności

„Ostatni skok” na wolności

Data publikacji 21.08.2009

W ręce kryminalnych wpadł 27-letni Marek K, który próbował uniknąć 50 dni aresztu. Miał na koncie jedną udaną ucieczkę, zejście po barierkach z czwartego piętra i skok z balkonu przy ulicy Nadrzecznej w Mińsku Mazowieckim. Za drugim razem jednak nie miał żadnych szans. Kryminalni znaleźli go schowanego za wersalką, zabrali do Komendy i przewieźli do zakładu karnego, gdzie odbywa już zasądzoną karę więzienia.

Policjanci z grupy poszukiwawczej próbowali namierzyć 27-letniego Marka K, mińszczanina, który miał być przewieziony do zakładu karnego. Poszukiwany miał tam spędzić najbliższe 50 dni. Policjanci dowiedzieli się, że mężczyzna wrócił do swojego mieszkania. Kryminalni zapukali do drzwi, które otworzyła starsza kobieta, mówiąc że „syna nie ma w domu”. Tymczasem Marek K. ukryty w jednym z pokojów wszedł na balkon, zszedł po barierkach kilka pięter niżej i zeskoczył. Czując pod stopami twarde podłoże, rozejrzał się i uciekł.

Policjanci postanowili zaskoczyć „akrobatę”. Domyślali się, że pod osłoną nocy może wracać do rodzinnego domu. Do działań włączyli się inni kryminalni, zaangażowano też straż pożarną. Funkcjonariusze obstawili blok, w który mieszkał mężczyzna. Wzrok mundurowych skupił się na oknach i balkonach. Strażacy byli też w pogotowiu, czekając na sygnał do wyważenia drzwi.

I oto w progu znowu pojawiła się starsza kobieta, intonując tym samym głosem, co kilka dni wcześniej „syna nie ma w domu”. Policjanci domyślili się, że to kolejny „blef”. Kryminalni weszli do mieszkania. Dokładnie sprawdzono wszystkie pokoje. Jednak uwagę stróżów prawa przykuł jeden szczegół. Na wersalce leżała pościel, co świadczyło o tym, że ktoś przed chwilą tam spał. W pokoju było jednak pusto......

Nagle jeden z policjantów chwycił wersalkę i przesunął mebel w bok. Oczom kryminalnych ukazała się skulona postać mężczyzny. Nie był to nikt inny, jak poszukiwany Marek K. Nie było już czasu na kolejny „skok” z balkonu. Mężczyzna trafił w ręce konwojentów, którzy zabrali go do najbliższego zakładu karnego.

dn

 

Powrót na górę strony